fot. polityczni.pmedia.pl |
Naszą uwagę przykuł tekst zamieszczony w programie meczowym wydanym w związku z meczem Lechii w Warszawie. Jednym z elementów artykułów był wywiad z byłym już ambasadorem Lechii Janem Krzysztofem Bieleckim.
W 2008 roku ówczesny Prezes Lechii Maciej Turnowiecki deklarował, iż „Ambasador będzie utrwalał prestiż marki, jaką jest Lechia, kreował pozytywny wizerunek, wspólnie z zarządem klubu tworzył jak najlepsze warunki do rozwoju Lechii…”. Jak pokazał czas Bielecki, który odszedł wkrótce po Turnowieckim, okazał się bardziej ambasadorem Prezesa, a nie Klubu. Dziś otwarcie kibicuje innej drużynie na „L” a Lechię krytykuje – UWAGA – za kupowanie zagranicznych zawodników i brak promocji młodzieży wychowywanej w Lechii.
Czy to nie za czasów Prezesa Turnowieckiego i byłego już, na szczęście, „Ambasadora” Bieleckiego sprowadzono do Lechii takie zagraniczne „gwiazdy” jak: Boris Radovanović, Aliaksandr Sazankou, Vytautas Andriuskievicius, Lewon Hajrapetjan, wiecznie nieskuteczny Ivans Lukjanovs, czy wreszcie creme de la creme Frane Cacic? O juniorach nie ma co wspominać, bo biegali stadami wręcz, ale w rezerwach, bądź Młodej Ekstraklasie.
„Panie Janie! Panie Janie!
Rano wstań! Rano wstań!”
Pora się obudzić i realnie spojrzeć także na własne „dokonania”.