piątek, 7 listopada 2014

„Strażnicy ? Tylko czego?”


Bawi nas sformułowanie „Strażnicy pieczęci”. Te, mityczne niemal, 40 kilka osób, które… PODOBNO mają stać na straży wartości Lechii. Jeśli tak to – POBUDKA PANOWIE, bo w Klubie BURDEL NA KÓŁKACH.

Przejrzeliśmy skład tego grona. Są tam osoby z różnych środowisk, tworzące naprawdę mocną mieszankę. Wokół Lechii atmosfera gęsta, a oni… śpią w najlepsze – nie po raz pierwszy zresztą. Musimy przyznać, że jesteśmy mocno zawiedzeni. Nie tego oczekujemy od osób, które nazywają siebie przedstawicielami kibiców Lechii.

Dariusz Krawczyk przestał pełnić swoją funkcję w Zarządzie Lechii niemal miesiąc temu. Co w tym czasie zrobiło to grono wybitnych mędrców? Milczą i nie zdobyli się nawet na zgłoszenie swojego kandydata do stanowisko członka zarządu. A może nikt nie chce poznać Agaty z Krakowa i wesołego, podobno, Dirka? Jeżeli tak, to drodzy Strażnicy poszukajcie kogoś, kto ma więcej odwagi niż Wy i chciałby pracować dla dobra Wielkiej Lechii.

czwartek, 6 listopada 2014

„30 złotych tylko nie płacz proszę..”


Dostałem 30 złotych do wydania na zakupy w sklepach Lechii za wzorową postawę podczas meczu ze Śląskiem – dziwne to, że nagradza się normalne zachowanie kibica tj. kibicowanie! Ale, co tam… - dostałem bon, nie będę smutny po kolejnym słabym występie drużyny. Świetnie pomyślane.
To ja mam dla was, drodzy zarządzający Lechią, propozycję. Rozszerzcie tę promocję na... tych co biegają po murawie. Zamiast płacić bajońskie sumy wpisane do umów kontraktowych, im też dajcie 30 złotych za ich kolejny „wspaniały” występ! Tyle to było warte.

W ogóle akcje promocyjne klubu to są bardzo dziwne. Jakieś kody promocyjne na Cracovię, zniżka 50% na Śląsk. a frekwencja podobna jak bez żadnych akcji promocyjnych. Tylko przychody z biletów mniejsze. Teraz zaoferowano kolejne rabaty. Czy ci ludzie w klubie potrafią tylko obniżać ceny? Myślą że tańsze bilety i jakieś bony na zakupy sprawią, że będziemy bardziej szczęśliwi z występów Lechii? Widać jakimi kategoriami myślą - liczy się tylko hajs - za pieniądze można kupić wszystko nawet zadowolenie kibiców.

Najgorsze jest w tym wszystkim traktowanie karnetowiczów. Wcześniejsze rabaty nie były dla nich. Teraz dostali w końcu coś. Tylko dlaczego ci co przychodzą na wybrane mecze mogą zaoszczędzić pieniądze przy kupnie biletu, a ja jestem zmuszony do wybrania jakiegoś produktu z oferty klubowej? Na pewno nie kupię czegoś takiego, co na zdjęciu z Bieniukiem, prezentuje grubas "zawsze w drugim" rzędzie Mandziara.
Niestety, nie w Gdańsku! Tak można sprzedawać bilety na jakąś BIESIADĘ, a nie na mecz.


środa, 5 listopada 2014

„Mateusz znowu puścił Bąka”


Mateusz Bąk, z pewnością, należy do ikon Lechii Gdańsk. Jakim jest bramkarzem? Tu opinie są różne – często skrajne. Ostatnio jednak idzie mu co najwyżej średnio, a określenie, że jest „elektryczny” w bramce odzwierciedla jego poczynania w ostatnich 3 meczach (Legia, Śląsk, Górnik Łęczna). Trudno jest wskazać sytuacje, gdy pomógł on swoją interwencją drużynie, a chwil, gdy styl parad „Bączka” podczas wspomnianych meczów, przyprawiał kibiców o drżenie serca było zdecydowanie za wiele.


Do miernej postawy na murawie goalkeepera Lechii dorzucić można sytuację, która miała miejsce po meczu ze Śląskiem. „Mati” wdał się w pyskówkę z jednym z kibiców, który miałby rzekomo wymachiwać w jego kierunku środkowym palcem i obrażać zawodników Lechii. Trudno pochwalać takie zachowanie, ale niejednokrotnie zdarza się to na piłkarskich stadionach. Dzielny bramkarz opieprzył kibica i z poczuciem spełnionej misji udał się pod prysznic. Ciekawe tylko, co powie, gdy kolejny z kibiców okaże się bardziej charakterny i „zliściuje” ikonę Lechii?

Błędy wielu bramkarzy z rodzimej ligi określa się mianami pochodzącymi od ich nazwisk (Mariusz Pawełek „Pawełki”, Marcin Cabaj „Cabaje”, Sebastian Przyrowski „Przysrosie”). Trzymając się tej zasady możemy śmiało stwierdzić, że w Łęcznej Mateusz puścił „Bąka”.
Mateusz – ochłoń. Zacznij w końcu bronić i walcz TYLKO na boisku”

niedziela, 2 listopada 2014

Lechia ogłasza promocję…


… o której nie wie sama Lechia!!! Niemożliwe??? Też byśmy tak pomyśleli, gdyby nie wizyta na jednej z klubowych wysp naszego znajomego. Przeczytał on, na klubowej stronie (autor tekstu: AW), że „Dla najwierniejszych kibiców – posiadaczy karnetów klubowych – Lechia ma inną formę podziękowania. W systemie zostaną wygenerowane kody wartościowe w kwocie 30 PLN, przyporządkowane do każdego karnetu i uprawniające jego właściciela do zrealizowania dowolnego zakupu na wyspach klubowych Lechii. Żeby zrealizować przyznaną zniżkę wystarczy dokonać zakupu, a rabat zostanie automatycznie naliczony”. Miłe? Nawet bardzo!!!

Wizyta na stoisku Lechii okazała się zimnym prysznicem, bo pracująca tam osoba stwierdziła, że pierwsze słyszy o takiej ofercie. Dla pewności sprawdziła to na stronie i z zaskoczeniem przyznała, że żadnych wytycznych w tej sprawie nie otrzymała. Znajomy odszedł rozczarowany.

W tym miejscu mamy prośbę do zarządzających klubową stroną i do osób piszących (AW ???) o informowanie swoich współpracowników o tym co ukazuje się na lechia.pl. Jeśli natomiast oferta wejdzie za kilka dni to nie ogłaszajcie jej z wyprzedzeniem, bo efektem tego jest rozczarowanie kibiców.

„Sialalalala… zabawa trwa”

Specjaliści od marketingu w Lechii robią wszystko aby sprowadzić na stadion nowych kibiców. Przekonani o swym geniuszu błysnęli nawet, przed meczem z Cracovią” żałosnym hasłem „Bijemy rekord frekwencji”.

Jednocześnie rozpoczęli akcję rozdawania biletów, niemal każdemu kto się nawinie. Nawiasem mówiąc, nie od dziś wiadomo, że rekordy frekwencji na Lechii to efekt dobrej gry piłkarzy, a nie rozdawania biletów.
Tym sposobem doszliśmy do kuriozalnej sytuacji, znanej klientom telefonii komórkowej: jesteś wiernym klientem (kibicem) – płać jak frajer, miałeś nas dotychczas w du..e – oddamy ci za darmo to, za co frajerzy płacą od lat!!! Budowany przez lata w Lechii system zniżek dla karnetowiczów okazuje się nic nie wart. Rozdawane darmowe bilety biją na głowę bonusy oferowane karnetowiczom.

Co ciekawe – kosztem Lechii – rozdającej bilety, można też nabijać kasę tzw. Fun Arenie, której nagania się klientów. Z biletem na mecz atrakcje w Fun Arenie za 5 zł. Bilet na Lechię oczywiście za darmo – a na „plac zabaw” płacimy – nawet jeśli to marne 5 zł. Mamy wrażenie, że naszym drogim marketingowcom coś się pomyliło w kwestii priorytetów i zamiast na rzecz Lechii zarabiają na rzecz ideowo obcego tworu.

Nie zdziwmy się, jeśli wpływy z tzw. „Match Day” spadną drastycznie, skoro zarządzający klubem wychodzą z założenia, że Lechię można rozdawać… A to już może zdenerwować spokojnego dotąd pana Wernze!

czwartek, 30 października 2014

„Ambasador”

fot. polityczni.pmedia.pl
Naszą uwagę przykuł tekst zamieszczony w programie meczowym wydanym w związku z meczem Lechii w Warszawie. Jednym z elementów artykułów był wywiad z byłym już ambasadorem Lechii Janem Krzysztofem Bieleckim. 

W 2008 roku ówczesny Prezes Lechii Maciej Turnowiecki deklarował, iż „Ambasador będzie utrwalał prestiż marki, jaką jest Lechia, kreował pozytywny wizerunek, wspólnie z zarządem klubu tworzył jak najlepsze warunki do rozwoju Lechii…”. Jak pokazał czas Bielecki, który odszedł wkrótce po Turnowieckim, okazał się bardziej ambasadorem Prezesa, a nie Klubu. Dziś otwarcie kibicuje innej drużynie na „L” a Lechię krytykuje – UWAGA – za kupowanie zagranicznych zawodników i brak promocji młodzieży wychowywanej w Lechii.

Czy to nie za czasów Prezesa Turnowieckiego i byłego już, na szczęście, „Ambasadora” Bieleckiego sprowadzono do Lechii takie zagraniczne „gwiazdy” jak: Boris Radovanović, Aliaksandr Sazankou, Vytautas Andriuskievicius, Lewon Hajrapetjan,  wiecznie nieskuteczny Ivans Lukjanovs, czy wreszcie creme de la creme Frane Cacic? O juniorach nie ma co wspominać, bo biegali stadami wręcz, ale w rezerwach, bądź Młodej Ekstraklasie.

„Panie Janie! Panie Janie!
Rano wstań! Rano wstań!”

Pora się obudzić i realnie spojrzeć także na własne „dokonania”.



środa, 29 października 2014

Nic dwa razy się nie zdarza...?


Rekordowe zmiany kadrowe przed sezonem – odeszło 9 graczy a przybyło 15 nowych zawodników.  Wsparcie ze strony nowych sponsorów, w tym jednego uznawanego za absolutnego potentata. Ambitne plany wygrania ligi!!! Szumne zapowiedzi stawiające zespól w roli jednego z faworytów rozgrywek.  Zmiany w organach władzy Spółki zarządzającej Klubem: w zarządzie oraz w Radzie Nadzorczej. Jesienią pozycja na początku słabszej połówki ligowej tabeli. Po kilku kolejkach, gdy pękł balon nadmuchany przez klubowych włodarzy oraz media zwolniono trenera, który szybko przestał być faworytem kibiców oraz samych piłkarzy… W jego miejsce zatrudniono duet trenerski – dwóch szkoleniowców bez specjalnych sukcesów, ale za to związanych z wybrzeżową piłką!


Czy to Wam, drodzy Czytelnicy, czegoś nie przypomina ???

To krótki opis lechijnej rzeczywistości z jesieni 2000 roku. Wiosną było jeszcze gorzej, a skończyło się to wszystko degradacją i… rozpoczęciem, latem 2001 r., drogi od A – klasy do Ekstraklasy!!!
Czy to Wam, drodzy Czytelnicy, czegoś nie przypomina ??? Analogie, mimo, że dziś mamy Ekstraklasę, a nie jak wówczas jej zaplecze, do jesieni 2014 r. nasuwają się same.


Miejmy nadzieję, że tak jak w piosence zespołu Maanam – nic dwa razy się nie zdarza, bo… odbudowanie Lechii, po raz kolejny, byłoby czymś niesamowicie ciężkim.