środa, 5 listopada 2014

„Mateusz znowu puścił Bąka”


Mateusz Bąk, z pewnością, należy do ikon Lechii Gdańsk. Jakim jest bramkarzem? Tu opinie są różne – często skrajne. Ostatnio jednak idzie mu co najwyżej średnio, a określenie, że jest „elektryczny” w bramce odzwierciedla jego poczynania w ostatnich 3 meczach (Legia, Śląsk, Górnik Łęczna). Trudno jest wskazać sytuacje, gdy pomógł on swoją interwencją drużynie, a chwil, gdy styl parad „Bączka” podczas wspomnianych meczów, przyprawiał kibiców o drżenie serca było zdecydowanie za wiele.


Do miernej postawy na murawie goalkeepera Lechii dorzucić można sytuację, która miała miejsce po meczu ze Śląskiem. „Mati” wdał się w pyskówkę z jednym z kibiców, który miałby rzekomo wymachiwać w jego kierunku środkowym palcem i obrażać zawodników Lechii. Trudno pochwalać takie zachowanie, ale niejednokrotnie zdarza się to na piłkarskich stadionach. Dzielny bramkarz opieprzył kibica i z poczuciem spełnionej misji udał się pod prysznic. Ciekawe tylko, co powie, gdy kolejny z kibiców okaże się bardziej charakterny i „zliściuje” ikonę Lechii?

Błędy wielu bramkarzy z rodzimej ligi określa się mianami pochodzącymi od ich nazwisk (Mariusz Pawełek „Pawełki”, Marcin Cabaj „Cabaje”, Sebastian Przyrowski „Przysrosie”). Trzymając się tej zasady możemy śmiało stwierdzić, że w Łęcznej Mateusz puścił „Bąka”.
Mateusz – ochłoń. Zacznij w końcu bronić i walcz TYLKO na boisku”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz